Na pierwszy rzut oka plac zabaw to prosta sprawa – kilka huśtawek, piaskownica i zjeżdżalnia. Wydaje się, że nie ma tu wielkiej filozofii. A jednak w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Wystarczy jeden błąd projektowy, żeby dzieci zamiast się bawić, zaczęły się nudzić albo – co gorsza – narażały się na kontuzje. Umówmy się, nikt nie chce, żeby miejsce, które ma dawać radość, stawało się źródłem problemów.
Zbyt duże skupienie na wyglądzie zamiast na funkcjonalności
Kolorowe urządzenia przyciągają uwagę i często to one decydują o pierwszym wrażeniu. Ale prawda jest taka, że wygląd to tylko połowa sukcesu. Jeśli konstrukcja nie spełnia norm PN-EN 1176 i PN-EN 1177, to nawet najładniejsza zjeżdżalnia czy huśtawka staje się ryzykiem. W praktyce dzieci potrzebują nie tylko estetycznych, ale przede wszystkim bezpiecznych rozwiązań.
Szukasz sprawdzonych i certyfikowanych urządzeń? Zajrzyj tutaj: https://www.miejskimarket.pl/.
Brak dopasowania do wieku użytkowników
To chyba najczęstszy błąd. Małe dzieci potrzebują niskich, prostych konstrukcji – jeśli postawimy im wysoką wieżę, to prosimy się o kłopoty. Z kolei starsze dzieci szybko się znudzą, jeśli na placu będzie tylko piaskownica i niski ślizg. W praktyce dobry projekt to taki, który uwzględnia różne grupy wiekowe – od maluchów po starszaków. Dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie.
Niewłaściwe podłoże albo brak nawierzchni amortyzującej
No i tu dochodzimy do sprawy, o której często się zapomina. Podłoże. Beton czy twarda ziemia kompletnie się nie sprawdzają, bo nie amortyzują upadków. A przecież każdy, kto spędził trochę czasu na placu, wie, że upadki zdarzają się non stop. Dlatego właśnie stosuje się gumowe maty, sztuczną trawę albo specjalne piaseczki. Brak odpowiedniego podłoża to prosta droga do poważniejszych urazów.
Ignorowanie infrastruktury wokół placu
Plac zabaw to nie tylko urządzenia. To także ogrodzenie, ławki, kosze na śmieci, czasem zadaszenie. Bez tych elementów rodzicom i opiekunom ciężko spędzać tam czas. Wyobraź sobie kilka godzin czuwania bez miejsca do siedzenia – mało kto ma na to ochotę. A przecież plac powinien być miejscem, do którego chce się wracać, a nie takim, z którego uciekamy po kilkunastu minutach.
Oszczędzanie na jakości i wybór tanich zamienników
Nie ma co ukrywać – budżet zawsze gra rolę. Ale wybór najtańszych, niesprawdzonych urządzeń to droga donikąd. Wygląda na oszczędność, a w praktyce kończy się częstymi awariami, naprawami i frustracją użytkowników. No i oczywiście rosnącym ryzykiem, że coś się wydarzy. Lepiej raz zainwestować w certyfikowane, solidne rozwiązania niż co roku łatać dziury i martwić się o bezpieczeństwo dzieci.
Zbyt mała różnorodność i brak strefy edukacyjnej
Dzieci szybko się nudzą, jeśli oferta placu jest ograniczona do dwóch–trzech urządzeń. Dobry projekt przewiduje różnorodność – coś do wspinania, coś do bujania, coś do grania. Coraz częściej pojawiają się też elementy edukacyjne, jak tablice do rysowania czy gry logiczne. To prosty sposób, żeby zabawa łączyła się z nauką. W praktyce dzieci korzystają wtedy dłużej i chętniej wracają na taki plac.
Tak naprawdę większość błędów przy projektowaniu placów zabaw wynika z pośpiechu albo oszczędności w niewłaściwym miejscu. A przecież chodzi o przestrzeń, w której dzieci mają czuć się bezpiecznie, a rodzice spokojnie patrzeć, jak ich pociechy się rozwijają. No i właśnie o to chodzi – żeby plac był miejscem, które daje radość na lata, a nie problem do rozwiązania po kilku miesiącach.
Artykuł sponsorowany